Krakowiaczek jeden Krakowiaczek jeden
6552
BLOG

Bartoszewski nad grobem Dirlewangera

Krakowiaczek jeden Krakowiaczek jeden Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 144

Wprost nie mogę patrzyć jak męczy się prof. Bartoszewski, który musi obchodzić kolejną rocznicę Powstania Warszawskiego wraz z polskim motłochem, którego – co pamiętamy z innej jego wypowiedzi – już podczas okupacji bał się o wiele bardziej niż Niemców. To przykre, że tak wybitny człowiek nadal po latach narażony jest na ten stres. 

A przecież tak być nie musi ! Czemu koniecznie trzeba świętowąć po stronie polskiej ?  Dirlewanger, Kamiński czy Bach – Żelewski też przecież brali udział w powstaniu, a nie można im zarzucić, że kierowały nimi niskie, polskie, pobudki. Wręcz przeciwnie ich poglądy były szerokie, można powiedzieć europejskie.

Taki np. Dirlewanger nie odwracał się od ludzi z marginesu. Przeciwnie - przyjmując do swoich oddziałów bandytów, podpalaczy i gwałcicieli dawał im „drugą szansę” na normalne życie, resocjalizował. A zważmy na to, że w tym czasie nie było jeszcze Unii Europejskiej i na swoje działania nie mógł dostać żadnych dotacji. Musiał to robić sam więc w pewnym sensie można go uznać za prekursora tego co dziś dzieje się na Zachodzie Europy, a powoli zaczyna się także dziać i u nas.

Drugi Kamiński – symbol przyjaźni, pojednania międzynarodami i wszelkiego "multikulti" . Był też bardziej zwolennikiem "ciepłej wody w kranach" niż niepotrzebnej "bohaterszczyzny". Ten Brigadefurer SS, dowódca 1 Rosyjskiej Dywizji Grenadierów SS, a na dodatek jeszcze Polak z pochodzenia, chętnie oszczędzał swoich ludzi. Zamiast - jak dowódcy AK - kierować ich na pierwszą linie wysyłał ich na pacyfikacje, co w końcu tak zdenerwowało Niemców, że za uchylanie się od walki, sami go rozstrzelali. W sumie więc można powiedzieć - jakims sensie był to pacyfista.

No i w końcu trzeci z nich, gen. Bach-Żelewski. Podobnie jak i Bór-Komorowski też był głównodowodzącym wszystkich sił wojskowych Powstania Warszawskiego, tyle tylko, że - mówiąc Michnikiem - po drugiej stronie „historycznego sporu”. Tak jak Kamiński, Żelewski, był Polakiem z pochodzenia (a nawet lepszym bo Kamiński miał matkę Niemkę, a mamusia gen. Żelewskiego był z domu Szymańska). Znał też język polski i samą Polskę, bo ją podbijał w 1939 r. Potem Himmler skierował go do umacniania Niemczyzny na Śląsku więc i to prof. Bartoszewskiemu - współkoalicjantowi RAŚ powinno się podobać). Co zaś najważniejsze – można powiedzieć, że holocaust wstrząsnął gen. Żelewskim, bo po wymordowaniu 35 tys. Żydów w Rydze dostał takiego rozstroju nerwowego, że trzeba go było skierować do innej służby. Przez parę lat tropił więc nacjonalistyczną partyzantkę osiągając w tej mierze wysokie wyniki.

 W sumie mamy więc przynajmniej trzech prawdziwych Europejczyków, uczestniczących (i to znacząco) w Powstaniu, na których grobie prof. Bartoszewski mógłby złożyć swoją wiązankę. Przy okazji pokazałby, że nie kieruje nim żadna ciasna zemsta i jak Adam Michnik potrafi wybaczać wrogom. Co zaś najważniejsze: nie będzie tam żadnych byłych powstańców, kiboli, ludzi z Torunia. Słowem - wszystkich tych, których bał się kiedyś i których boi się też dziś. 

Podobnie jak Głumow ze sztuki A. Ostrowskiego "I koń się potknie" chciałbym być: zły i inteligentny. Ale niestety jestem chyba tylko "zły" - tak przynajmniej twierdzi mój były pracodawca. Zajmuję się różnymi niszowymi tematami i postaciami (np. Hieronimiem Boschem, Stanisławe Szukalskim czy słynna niegdyś kłodzką trucicielką - Charllotą Ursini). Interesuję się też oczywiście polityką i jestem taka typową sierotą po POPiSie.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura