Krakowiaczek jeden Krakowiaczek jeden
893
BLOG

Operacja "Trotyl 2" nie wypaliła.

Krakowiaczek jeden Krakowiaczek jeden Polityka Obserwuj notkę 9

 

 

 żal patrzeć jak ostatnio nic nie wychodzi Igorowi Ostachowiczowi i innym PR-owcom Platformy. Słupki poparcia lecą w dół i by temu zaradzić odkurzono rozpętaną onegdaj Grasia i Hajdarowicza tzw. „aferę trotylowa”. Wtedy pomogło to odbiciu sondażowemu władzy więc zakładano, że pomoże i teraz, szczególnie, iż wyszło na jaw , że Platforma zmarnowała 19 mld z państwowych pieniędzy.

Wszystko poszło tak jak zwykle. Prokuratura wojskowa, która jest znana z przeciągania wszelkiego rodzaju procedur i badań, której dwa lata zajęło samo wpadniecie na pomysł, by w ogóle zebrać jakieś próbki z Tupolewa i na razie, po paru miesiącach, jest w samym „środku lasu” jeśli chodzi o ich przebadanie, nagle niespodziewanie ogłosiła, że chce ogłosić wyniki nieukończonych jeszcze badań.

Jak zwykle w takiej sytuacji można powiedzieć, że „prokuratura nie stwierdziła” substancji wybuchowych, podobnie jak „nie stwierdzono” by istniała jakakolwiek „mafia pruszkowska”, jak „nie stwierdzono” by ktoś strzelał na Wybrzeżu w 1970 r. a znalezione w domu „Kory” narkotyki należały do niej. Na niwie „niestwierdzeń” rzeczywiście   nasz wymiar sprawiedliwości ma duże osiągnięcia. Niestety z rozpędu prokuratura nie stwierdziła także, że…. nie było wybuchu ! Wręcz przeciwnie - teza o wybuchu stale jest brana pod uwagę i badana ze zdwojona siłą, do tego stopnia, że prokurator zapowiedział szukanie śladu trotylu nawet na owej mitycznej „pancernej brzozie” !

To przekreśliło cały efekt PR-owski Igora Ostachowicza i jego kompanów, a jego zleceniodawca mógł tylko trochę pobełkotać w wieczornym wydaniu „Wiadomości” i domagać się od PiS-u przeprosin za to co zrobili Hajdarowicz i Graś. Nikt go jednak nie słuchał i nawet w dzisiejszej „Gazecie Wyborczej” sprawa ta jest dopiero na 5 stronie a nie na pierwszej.

Na dodatek opozycja całkowicie  zignorowała „doniesienie dnia” i nie raczyła nawet wyrazić najmniejszego zainteresowania staraniami pułk. Szeląga i premiera Tuska. Kaczyński milczał nienawistnie, Maciarewicz popukał się w głowę, a jedyne gazety które dały sprawę na „frontlajn” okrasiły ją tytułem „Prokuratura nie wyklucza wybuchu”.

I to by było na tyle. Ogromna operacja PR, przygotowywana w kraju a także za granicą (patrz -  niespodziewany dla wszystkich zwrot 7 Glocków należących do BOR-owców poległych nad Smoleńskiem) została zniweczona przez;

1.      Przeciek – należący do koncernu ks. Rydzyka „Nasz Dziennik” już rano opublikował to co pułk. Szeląg powiedział dopiero po godzinie 12.30. Wszyscy więc mieli czas by się z tym zapoznać, bo artykuł wisiał na czołowych stronach wszystkich ważniejszych portali internetowych.

2.      Brak jakiegokolwiek efektu dramatycznego – bodajże  tylko „Wyborcza” relacjonowała rzecz na żywo, a i tak sprawa ta spadła z „frontlajnu” tej gazety już po godzinie po zakończeniu.

3.      Spalenie podstawowej wiadomości - trzeba było – tu podpowiadam na przyszłość – ogłosić, że znaleziona została na wraku Tupolewa nitrogliceryna ! A gdy już rozpętałoby się pandemonium ujawnić, że znaleziono ją w fiolce z lekarstwami. Coś podobnego zrobiono poprzednim razem, ale teraz sprawność propagandowa rządowego PR-u tak się obniżyła, że głodni sukcesu pracownicy Tuska chcieli mieć sukces od razu i zostali z przysłowiową "ręką w nocniku".

4.      No i na koniec -  ponieważ Platformie się wszystko sypie – ich trotylowy „hit dnia” został przykryty przez niespodziewane ogłoszenie Gowina , że będzie startował w wyborach na szefa Platformy, co skutecznie odwróciło uwagę komentatorów przed samą konferencją. Następnie zaś szybko wyskoczyła jakaś dzieciobójczyni z MEN, pojawił się raport NIK o tym jak Platforma przekręciła 19 mld złotych (połaczony z rozważaniami na co taką sume można było pozytecznie wydać) i już było po wszystkim. "Hit dnia" - zniknął..

Zaplanowana, przeprowadzona (chciałoby się powiedzieć sprawnie, ale nawet i tak nie było, bo przez niespodziewany wniosek mec. Habury prokuratura nie była w stanie zacząć konferencji o czasie) oraz zapewne niezwykle kosztowna operacja "Trotyl 2” – po prostu nie wypaliła.

Podobnie jak Głumow ze sztuki A. Ostrowskiego "I koń się potknie" chciałbym być: zły i inteligentny. Ale niestety jestem chyba tylko "zły" - tak przynajmniej twierdzi mój były pracodawca. Zajmuję się różnymi niszowymi tematami i postaciami (np. Hieronimiem Boschem, Stanisławe Szukalskim czy słynna niegdyś kłodzką trucicielką - Charllotą Ursini). Interesuję się też oczywiście polityką i jestem taka typową sierotą po POPiSie.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka