No i mamy koniec „lansiku” Zbigniewa Preisnera, który postanowił przypomnieć o swoim istnieniu przy okazji obchodów III rocznicy pochówku Pary Prezydenckiej na Wawelu. Nie tylko, że nie doczytał, iż tych obchodów nie organizował PiS, który zgodnie z prawdą napisał, że na organizowanych przez PiS obchodach nikt nie puszczał tej piosenki, ale wręcz się okazało, że puszczała ją sobie Małopolska Rada Kombatantów i Osób Represjonowanych, która w tej sprawie wystosowała list do kompozytora.
http://www.krakowniezalezny.pl/
http://wpolityce.pl/artykuly/52016-list-otwarty-do-kompozytora-zbigniewa-preisnera-od-szeregu-lat-nadajemy-piesni-patriotyczne-i-jeszcze-nigdy-nie-spotkalismy-sie-z-grozbami-represji-sadowych-za-to
Jeśli więc kogoś chciałby pozywać to ich. Zatem Preisner zamiast stać się wielkim bohaterem lemingowej wyobraźni wyszedł na małego, zakompleksionego człowieczka, który chce ścigać ludzi siedzących niegdyś w sowieckich łagrach i PRL-owskich więzieniach.
No cóż można powiedzieć: Powodzenia Towarzyszu Preisner. Ale z drugiej strony nie wiem czy tak nieznaczna zasługa jak pognębienie zwykłej organizacji kombatanckiej będzie przez rząd wynagrodzona lukratywnym kontraktem czy choćby niewielka reklama w TV.